Kawa w kapsułkach to stosunkowo nowa rzecz. „K-Cups” zostały wynalezione przez Johna Sylvana na początku lat 90. ubiegłego wieku, a na dobre zadomowiły się na sklepowych półkach dopiero w następnej dekadzie. Dziś jednak szacuje się, że ekspresy na kapsułki to nawet 1/3 używanych w USA urządzeń do parzenia kawy. Także u nas mają licznych fanów.
Nie wszystkim się to jednak podoba. I nie chodzi tylko o firmy, które sprzedają kawę w tradycyjnych opakowaniach. Powodem jest przede wszystkim troska o środowisko i to, jak dużo śmieci powstaje za sprawą używania plastikowych kapsułek, które przez lata w ogóle nie trafiały do recyklingu, a dziś nadal dzieje się to bardzo rzadko. Każdego roku sprzedaje się ich dziesiątki miliardów. Jak wyliczano już w roku 2015, gdyby ułożyć obok siebie zużyte kapsułki, powstałby „sznur” otaczający Ziemię ponad 10 razy. Przez kolejne pięć lat śmieci jeszcze przybyło.
Przybyło też krytyków tego rozwiązania, którzy zwracają uwagę głównie na problemy ekologiczne.
Czytaj również: Zapotrzebowanie na kawę sprzyja rozprzestrzenianiu się malarii
„Do tego się to wszystko sprowadza”
W 2015 roku pracownicy jednego z kanadyjskich studiów zajmujących się produkcją wideo, zorientowali się, jak wiele śmieci produkują ich ekspresy kawowe. Postanowili więc – to jedna z wersji powstania tego filmu – nie tylko je wyrzucić, ale też uświadomić innych, że mają problem.
– Jeżeli wyrzucisz kapsułkę do kosza, pamiętając, że w ubiegłym roku trafiło ich tam 13 miliardów, to czy będziesz się czuć z tym w porządku? Do tego się to wszystko sprowadza – mówił w rozmowie z „The Atlantic” Mike Hachey – szef firmy, która wypuściła wideo „Kill the K-Cup”.
Druga wersja jest taka, że film powstał we współpracy z firmą zajmującą się dystrybucją kawy, która akurat była klientem studia. Niezależnie jednak od motywacji sam model biznesowy oraz rozwiązanie, na którym firma Keurig zarobiła miliardy dolarów, budzi wątpliwości.
Z jednej strony dotyczą samego modelu sprzedaży, w którym tanio oddajesz urządzenie, by później móc drogo dostarczać kawę. Drugą sprawą jest to, że używanie kapsułek generuje tysiące ton zupełne niepotrzebnych śmieci. Jedyną zaletą kawy z kapsułki jest w końcu kilka zaoszczędzonych sekund.
Kawa w kapsułkach miała zastąpić Starbucksa
– Z osobistego punktu widzenia to oszczędza 20 sekund każdego dnia. Ile to jest warte? – mówił „The Atlantic” wynalazca kapsułek John Sylvan, który w latach 90. ubiegłego wieku pracował dla firmy Keurig. Dodawał też, że od początku miał przeczucie, iż kapsułki się przyjmą, ale liczył raczej na biura i sieciówki. Myślał, że zastąpią na przykład kawę w Starbucksie. Ich popularność w domach go zaskoczyła. Przyznał, że nie rozumie, dlaczego ludzie je kupują. – Są raczej drogie. Ja korzystam z kawiarki – tłumaczył dziennikarzom i dodawał, że patrząc wstecz żałuje wynalezienia kapsułek.
Niektórzy zwracali wtedy uwagę, że w krytyce z pewnością nie przeszkadza to, że Sylvan już w latach 90. za 50 tysięcy dolarów sprzedał prawa do patentu, a Keurig zarobił na nim dziesiątki miliardów USD. Rzecz jednak w tym, że to może być prawda, ale ważniejsze jest jednak to, czy Sylvan ma rację. A kiedy „wyrzucając kapsułkę do kosza, pamięta się, że w ubiegłym roku trafiło ich tam 13 miliardów, to trudno czuć się w porządku.”
Do tego się to wszystko sprowadza.
I może jeszcze do tego, że szybciej i drożej nie zawsze znaczy lepiej.
Fot. Dave Nelson/Shutterstock.